Kesz to mały klipsiak ukryty na terenie niegdyś należącym do nieistniejącego już pałacu w dawnym Zadrożu. Zawiera certyfikaty dla pierwszych znalazców i logbook, w którym - drodzy keszerzy - własnoręcznym podpisem potwierdzacie, iż na własne uszy i oczy zapoznaliście się z legendą tego miejsca.
„Legendy z Góry i okolic” to seria keszy poświęconych podaniom, opowieściom i miejscom legendarnym związanym z miejscowościami powiatu górowskiego. Do tej pory zarówno Góra jak i jej okolica pozostawała białą plamą na geokeszerskiej mapie ale okazuje się, że ma się czym pochwalić - również przed geokeszerską bracią. „Legendy” wraz z inną serią („Zapomniane Perły”), postarają się tą białą plamę wypełnić. W zebranych podaniach pochodzących z okolicznych miejscowości przeplatają się nietypowe i tragiczne życiorysy, paniczne lęki, siły tajemne, nienawiść czy wielka miłość. I nie ważne ile w danej opowieści jest z prawdy a ile z fikcji, czy to, że niektóre z nich trącają „myszką” lub trzeba je traktować z przymrużeniem oka. Istotne jest, że przetrwały w pamięci potomnych do dziś i choćby z tego względu warto je przytoczyć jako integralną cześć historii regionu. Niech przyciągają i „straszą” małych, może też pobudzą do refleksji, a starszych niech zapraszają do zapoznania się z wybranymi, zapomnianymi niejednokrotnie już miejscami. Tak więc znacie? Nie? To przeczytajcie…
Podejmując kesze w Brzeżanach, zarówno ten „pałacowy” jak i związany z legendą o białej zjawie, warto wiedzieć, że wieś ta kryje jeszcze jedną tajemniczą historię. Jest ona związana z drugą, nieznaną rezydencją… Nieistniejącym już pałacem w Zadrożu.
Tu winniśmy małe wyjaśnienie. Otóż miejscowość Brzeżany powstała z połączenia dwóch sąsiednich wsi: Brzeżan (niem. Birkendorf) i sąsiedniego Zadroża (niem. Reichen). Jeszcze w roku 1937 funkcjonowała ona pod podwójną nazwą jako: Reichen-Birkendorf. Ostatecznie, w roku 1947 została przyjęta jedna, wspólna dla obu - nazwa „Brzeżany”. Z czasów odległych, pochodzi opowieść dotycząca obu miejscowości, opowieść o dwóch, nieprzepadających za sobą, braciach.
Od kiedy weszli w dorosłe życie, pragnęli zyskać uznanie w oczach ojca, ostro rywalizując między sobą. Efektem nieustannej rywalizacji stała się nienawiść jednego do drugiego, zwłaszcza gdy ością niezgody stała się ewentualna sukcesja. Z bezpardonową walką obu potomków o pozycję do spadku senior nie mógł się pogodzić. By raz na zawsze zakończyć spory synów nakazał budowę drugiego pałacu - w sąsiednim Zadrożu - który następnie przekazał starszemu z nich. Jak się okazało nie zdało się to na wiele, gdyż po śmierci ojca kłótnie braci wcale nie wygasły, a wręcz przeciwnie, przybrały na sile. W wyraźny sposób podzielili oni wieś na dwie części, tak by każdy z nich miał oddzielną własność ziemską. O ile jednak starszy zajął się doglądaniem majątku i jego pomnażaniem, młodszy spędzał czas na trawiącej go zazdrości i ciągłej chęci odwetu. Chciał zniszczyć brata i wymyślił, że najlepszym ku temu sposobem będzie podpalenie jego włości. Tak też zrobił. Podłożył ogień, który całkowicie strawił pałac starszego z nich, a on sam zginął w trakcie ratowania swojego dobytku. Dręczony wyrzutami sumienia młodszy z braci (wprawdzie chciał się pozbyć konkurenta, ale nie zabijać go) zaszył się w swoich murach i nie pokazywał się więcej nikomu. Skazał się na samotność rozmyślając na swoją zbrodnią. Jego pałac w Brzeżanach stoi do dnia dzisiejszego, otoczony resztami pięknego niegdyś parku. Tyle mówi przypowieść...
A pałac w Zadrożu istniał naprawdę. W okolicy ukrycia kesza znajduje się sterta kamieni, otoczaków i dawna szeroka studnia - pozostałości po nim. Także resztki dawnej bramy wjazdowej do majątku, budynki gospodarcze i bodaj dwa stare zdjęcia na których się zachował. Ale czy taki naprawdę był jego koniec...? Chyba nie, ale na nasze potrzeby dajmy się ponieść legendzie... Niech trwa!