„Legendy z Góry i okolic” to seria keszy poświęconych podaniom, opowieściom i miejscom legendarnym związanym z miejscowościami powiatu górowskiego. Do tej pory zarówno Góra jak i jej okolica pozostawała białą plamą na geokeszerskiej mapie ale okazuje się, że ma się czym pochwalić - również przed geokeszerską bracią. „Legendy” wraz z inną serią („Zapomniane Perły”), postarają się tą białą plamę wypełnić. W zebranych podaniach pochodzących z okolicznych miejscowości przeplatają się nietypowe i tragiczne życiorysy, paniczne lęki, siły tajemne, nienawiść czy wielka miłość. I nie ważne ile w danej opowieści jest z prawdy a ile z fikcji, czy to, że niektóre z nich trącają „myszką” lub trzeba je traktować z przymrużeniem oka. Istotne jest, że przetrwały w pamięci potomnych do dziś i choćby z tego względu warto je przytoczyć jako integralną część historii regionu. Niech przyciągają i „straszą” małych, może też pobudzą do refleksji, a starszych niech zapraszają do zapoznania się z wybranymi, zapomnianymi niejednokrotnie już miejscami. Tak więc znacie? Nie? To przeczytajcie…
W pałacu w Naratowie, budowli z „disneyowską” wieżą, wiedli szczęśliwe życie właściciele majątku i okolicznych ziem. Chociaż nie mieli potomstwa żyli spokojnie i szczęśliwie. Szczęście jednak skończyło się w pewien upalny letni dzień. Tego dnia właścicielka pałacu wyszła nad pobliski, okalający budynek staw, by posiedzieć nad wodą w cieniu drzew i popatrzeć na ryby, z których owe stawy słynęły w całej okolicy. Nie wiadomo czy podchodząca do tafli kobieta zaplątała się o własną suknię czy potknęła się o nierówność, w każdym razie wpadła ze stromego brzegu do wody i zaczęła się topić. Wołania tonącej usłyszał jej mąż, który czym prędzej ruszył jej na ratunek. Niestety, zarówno on jak i ona utonęli. Mimo, że od tamtego czasu upłynęło wiele lat, najstarsi mieszkańcy Naratowa twierdzą, że jeszcze obecnie, w noce z pełnią księżyca, można zobaczyć w przypałacowym parku ducha kobiety wędrującego wokół rozległego stawu, a z pałacu słychać wtedy rozpaczliwe krzyki mężczyzny, który nie zdołał uratować swojej ukochanej żony.
Dokładnie nie wiadomo, o których właścicieli chodzi. Być może byli to: von Diebitsch, von Buddenbrock, von Freiherren lub von Trutzschler. A zresztą… Czy to teraz ważne? Wszak to legenda…
Kesz to pojemnik mikro, ukryty na kordach, na tyłach majątku w przypałacowym parku, bezpośrednio przy „arenie” opisanych w legendzie wydarzeń. Zawiera logbook, w którym - szanowni keszerzy - własnoręcznym podpisem potwierdzacie, iż na własne uszy i oczy zapoznaliście się z legendą tego miejsca.
Źrodło:
Przeszłość w legendach zaklęta
Heine Fritz, Heimatbuch des Kreises Guhrau/Schlesien, 1973.
ryc. Pinterest.