
Brodziak siedział przed telewizorem. Lubił jeść kolację, patrząc na czarno-biały obraz. Dojadał ostatnie kęsy, kiedy zaczynała się Kobra. Uwielbiał te wieczory z zagadką kryminalną, choć ostatnie sceny oglądał tylko dlatego, aby potwierdzić, czy dobrze wytypował przestępcę.
***
Koła tramwaju linii 7 zapiszczały podczas hamowania na Gwardii Ludowej przed kinem Wilda, kiedy Teofil Olkiewicz ocknął się z drzemki, siedząc na drewnianym siedzeniu. Odsypiał wczorajsze spotkanie z Rychem, zmęczony, skacowany i nie wyspany, ale było warto. Powspominali stare dzieje, rozwiązane sprawy, w tym głośną sprawę Krówek z muzeum. No i oczywiście dostał od starego kumpla z podwórka listę wszystkich osób, które wczoraj naprawiały samochody w Polmozbycie, również tych, którzy naprawiali na lewo w porozumieniu z mechanikami.
Teofil wszedł do komendy i od razu po wejściu do swojego biura wezwał Kaźmierczaka
- Trzymaj i za pięć minut masz mi podać adresy i nazwiska właścicieli tych samochodów
- Tyle numerów, to mi zajmie co najmniej 15 minut
- Ty mi tu kurwa nie wymyślaj, tylko biegnij do siebie i zaraz wracaj z listą.
Jak tylko drzwi się zamknęły, wziął do ręki słuchawkę i zawołał do siebie Makarczuka i Brodziaka.
Brodziak nerwowo kręcił bączki długopisem, wiedział, że szef jest nie w humorze.
- Jak wiecie niedawno komenda Milicji w Murowanej Goślinie poprosiła nas o pomoc w ujęciu złodziei sprzętu z właśnie mającego być otwartym ośrodku kultury – zaczął od razu z grubej rury – Mamy jedyny ślad: gwarancję Rubina znalezioną w Polmozbycie. Wiadomo, że pochodzą one z jednego z naprawianych w tym dniu samochodów.
Makarczuk nieśmiało podniósł rękę.
- A wiadomo, że to na pewno od sprzętu z Murowanej?
- Makarczuk, nie zadawaj głupich pytań, przecież na gwarancji jest data i pieczątka, w tym dniu nigdzie w Poznaniu nie sprzedawano telewizorów. Otwarcie miało być w sobotę, ale zostało przesunięte na wtorek, więc i tak czasu niewiele zost...
W tym momencie rozległo się głośne pukanie do drzwi i Kaźmierczak wszedł trzymając w ręku kartkę maszynopisu, stuknął obcasami.
- Melduję posłusznie, że sporządziłem listę i przepraszam, ale pozbieranie tego...
- Dobra, dobra – Olkiewicz machnął ręką - dawaj co masz i wracaj do roboty.
Olkiewicz niemal wyszarpnął kartkę z ręki zdumionego Kaźmierczaka, który szybko zrobił w tył zwrot i bezszelestnie zamknął drzwi z drugiej strony.
- Tutaj macie listę, widzę, że większość mieszka w Poznaniu. Pilnie wszystkich przesłuchać i znaleźć winowajcę.
Ton przełożonego nie znosił sprzeciwu...
Fragmenty z protokołów przesłuchań:
[...]
- Imię i nazwisko
- Tadeusz Wojnarski
- Gdzie pracujecie?
- Jestem krojczym w Modenie na Kraszewskiego
- I sprzęt w Murowanej Goślinie tez skroiliście?
- Nie wiem, o czym pan mówi.
- A co robiliście w środę wieczorem.
- Byłem oddać pieniądze za chryzantemy, które sprzedałem na Święto Zmarłych, trzeba jakoś dorobić.
- Komu i gdzie?
- Pawlaczykowi, mieszka w Łopanowie.
- O której wyjechaliście do Poznania?
- Zaraz po dzienniku.
- Pamiętacie jakieś wydarzenia?
- Pokazywali Concordy, wielki samolot, na zachodzie zaczęły latać i z ostatniej chwili trzęsienie ziemi gdzieś w Argentynie
[...]
[...]
- Panie Ciemny, czym się zajmujecie?
- Uczę historii.
- Wiecie po co was wezwaliśmy?
- Tak, ale to uczniowie mnie sprowokowali do tej rozmowy o Katyniu. Na szczęście zadzwonił dzwonek i mnie uchronił od trudnego tematu.
- Obywatelu, kiedy ostatnio byliście w Murowanej Goślinie?
- W środę pojechałem do kuzynki. Dała mi kilka słoików grzybów w occie.
- Macie jakieś potwierdzenie tej wizyty?
- Taa, słoiczki grzybów i kuzynka może potwierdzić.
[...]
[...]
- Nowak, gdzie pracujecie?
- W Cegielskim w Bolechowie.
- Słyszeliście coś o Domu Kultury w Murowanej Goślinie?
- Nie, jo nic nie wiem.
- A co robiliście w środę 23 listopada wieczorem?
- Byłem z moją melą w kinie.
- Na jakim filmie?
- Na „Tańczącym Jastrzębiu”, Tyszkiewicz tam grała
- Dobra, a co potem robiliście?
- Pojechaliśmy do mnie...
[...]
[...]
- Panie Bujny, gdzie pracujecie?
- Na taksie jeżdżę.
- Wiecie po co was tu wezwaliśmy?
- Od razu czułem, że ten fircyk jest podstawiony.
- Który?
- No ten, com go wzion spod Zachodniego, w połowie drogi pedzioł, że ni ma złotówek i mi w dolarach zapłaci. Już go chcioł wyrzucić, ale żal mi się chłopiny zrobiło, dyszcz loł jak cholera. Tom go zawióz na Niecałą. Ja te 2 dolary oddam.
Mówiąc te słowa, wyciągnął pomięty zielony banknot.
- Chowaj pan tą kasę – odrzekł Brodziak
[...]
[...]
- Czym się pani zajmuje.
- Jestem maszynistką w Cukroprojekcie.
- Długo jeździ pani samochodem?
- Od czasu wypadku męża. Szkoda żeby warszawa się zmarnowała więc zrobiłam prawo jazdy.
- Co robiliście w środę wieczorem?
- Byłam z mężem w Owinskach.
- Co tam robił?
- Znamy tam znachora, który mu masuje nogę, dobrze mu to robi, widać znaczną poprawę.
[...]
[...]
- Obywatelu Maticki, wiecie, po co was wzywamy?
- Pewnie ten mój gzub coś znowu zmalował.
- Jeździł ostatnio waszym samochodem.
- Tak w środę z kumplami jechali do jakiejś cizi. Miał wrócić o 22 i rzeczywiście był na czas.
- Zauważyliście coś podejrzanego?
- Nie samochód był cały, zachowywał się normalnie.
- Adres tej dziewczyny?
- Nie znam, ale zapytam syna.
[...]
[...]
- Panie Wojski, co robiliście w Polmozbycie?
- Panie władzo wiem, że powinienem czekać w kolejce, ale w niedzielę mam jechać odebrać matkę z sanatorium a w środę szczelił mi przegub w syrenie.
- I naprawili?
- Tak, szybko zrobili. Ale nie róbcie im problemów, to ja tą łapówkę dawałem żeby tylko zrobili.
- A gdzie jechaliście w środę?
- Od teściowej wracałem ze Skoków, dwie godziny jechałem.
- Zatrzymaliście się gdzieś?
- Tak przed Murowaną zamknęli przejazd. Jak ruszyłem to zaczęło rupotać. Musiałem stanąć i sprawdziłem, że to przegub.
- O której wróciliście do domu?
- Po jedenastej nie chciałem szybko jechać żeby się nie zerwał do końca.
[...]
[...]
- Panie Darty, co robiliście w Polmozbycie.
- Hamulce w trabancie robiłem. Kwiczały jak świnia w kojcu.
- A co robiliście w środę wieczorem?
- Siedziałem u Zbinia - sąsiada z dołu popiliśmy trochę syn mu się urodził. W południe jego żonę na Polną odwiozłem już wtedy zaczęły piszczeć.
- Jak mu imię.
- No Zbiniu, już mówiłem.
- Niemowlakowi!
- Aaa, Bartek, Bartosz czy tak jakoś.
[...]
[...]
- Panie Ciul – wypowiadając te słowa, Makarczuk mimowolnie się uśmiechnął – co robiliście w środę wieczorem?
- Zimno się zrobiło, padał śnieg z deszczem, więc siedziałem w domu i rozpaliłem ogień w piecu, coby ciepło było.
- I nic więcej nie robiliście?
- Czytałem Listy Sienkiewicza.
- Ładnie to tak cudze listy czytać?
Brodziak spojrzał karcącym wzrokiem na Makarczuka i szybko zagaił, zanim przesłuchiwany zdążył zareagować.
- Ktoś może poświadczyć?
- Cała rodzina siedziała w domu i po dzienniku wpadła sąsiadka oddać maglownicę.
[...]
[...]
- Panie Wodol, mówicie, że nie macie z tym nic wspólnego?
- Władzuchno kochana, przecież ja dyrektora Witka Karczarka dobrze znam. Nie zrobiłbym mu takiego numeru.
- I w środę 23 listopada byliście w Murowanej Goślinie?
- Nie, gardło mnie bolało, więc zostałem w domu.
- Braliście coś?
- Tylko biseptol, ale minęło.
[...]
[...]
- Obywatelu Rejsak, krótko co robiliście wieczorem w ostatnią środę?
- W środę? Ummm, a próbowałem naprawić fiata.
- I co udało się?
- Nie, nawet pojechałem do sklepu na Hetmańską po cewkę.
- I co udało się?
- Nie kręcił jak głupi i nie zapalił. Później poszedłem do Krzycha, który pracuje w Polmozbycie.
- I co zrobiliście?
- Próbował uruchomić, ale stwierdził, że to chyba elektryka wysiadła i trzeba go zawieźć do warsztatu. Rano w czwartek mnie podholował.
- A do Murowanej Gośliny jeździcie?
- Za Bolechowo, prawie do Murowanej, jak mnie żona po jajka do gospodyni wyśle. Mówi, że z tych sklepowych takie ciasto nie wychodzi.
- Adres tego obywatela, co wam pomagał naprawić.
[...]
Makarczuk z nieskrywaną ulgą skreślił ostatnie nazwisko na liście.
- To teraz sprawdzamy alibi?
- Chyba nie ma takiej potrzeby. - odparł Brodziak z uśmiechem - Sądzę, że wiem, którzy to zrobili.
- Którzy?
- Tak, było ich dwóch, jeden by całości nie przewiózł. Pakuj się i jedziemy sprawdzić.
Tekst jest fikcją literacką, inspirowaną prozą Ryszarda Ćwirleja, wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń jest niezamierzone i przypadkowe.
A Ty już wiesz gdzie jechać?
Kesz to klipsiak 140 ml, między konarami drzewa, na poziomie gruntu, zawiera drobiazgi na wymianę, certy dla 6 pierwszych znalazców, logbook ołówek. Oczywiście współrzędne do określenia po rozwiązaniu quizu.
Brodziak siedział przed telewizorem. Lubił jeść kolację, patrząc na czarno-biały obraz. Dojadał ostatnie kęsy, kiedy zaczynała się Kobra. Uwielbiał te wieczory z zagadką kryminalną, choć ostatnie sceny oglądał tylko dlatego, aby potwierdzić, czy dobrze wytypował przestępcę.
***