„Legendy z Góry i okolic” to seria keszy poświęconych podaniom, opowieściom i miejscom legendarnym związanym z miejscowościami powiatu górowskiego. Do tej pory zarówno Góra jak i jej okolica pozostawała białą plamą na geokeszerskiej mapie ale okazuje się, że ma się czym pochwalić - również przed geokeszerską bracią. „Legendy” wraz z inną serią („Zapomniane Perły”), postarają się tą białą plamę wypełnić. W zebranych podaniach pochodzących z okolicznych miejscowości przeplatają się nietypowe i tragiczne życiorysy, paniczne lęki, siły tajemne, nienawiść czy wielka miłość. I nie ważne ile w danej opowieści jest z prawdy a ile z fikcji, czy to, że niektóre z nich trącają „myszką” lub trzeba je traktować z przymrużeniem oka. Istotne jest, że przetrwały w pamięci potomnych do dziś i choćby z tego względu warto je przytoczyć jako integralną cześć historii regionu. Niech przyciągają i „straszą” małych, może też pobudzą do refleksji, a starszych niech zapraszają do zapoznania się z wybranymi, zapomnianymi niejednokrotnie już miejscami. Tak więc znacie? Nie? To przeczytajcie…
Od niepamiętnych czasów pojawiają się opowieści o duchach ukazujących się w starych zamkach i na cmentarzach, w nawiedzonych miejscach czy domach. Znanych jest również wiele niesamowitych historii o statkach-zjawach czy pojawiających się i znikających samolotach. A kolej...? Jak się okazuje kolej także nie jest pod tym względem wyjątkiem, a historie (choć może nie tak liczne) z upiornymi składami poruszającymi się nocami po szynach, mknącymi przez lasy lub pustkowia również robią niesamowite wrażenie pobudzając ludzką wyobraźnię.
W opowieściach, legendach pociągi-widma zwykle wyłaniają się z nocnych mgieł. Bywają przezroczyste, płonące lub rozmyte. Zwykle pochodzą z minionych epok. Niejednokrotnie suną w miejscach gdzie niegdyś były tory, a obecnie od dawna ich już tam nie ma. „Kursują” regularnie, lub określonych porach roku. Niektóre pojawiają się w rocznicę tragicznych wydarzeń z nimi związanych lub nieregularnie - zwiastując dopiero ich nadejście. Czasem są ciemne, opuszczone i milczące, lecz i bywa, że przypadkowi świadkowie klną się, iż widzieli w nich zjawy i słyszeli głosy.
Swoje pociągi widma mają: St. Louis, Statesvill, Medicine Hat, Sztokholm. Regularnie widywany jest pociąg pogrzebowy prezydenta Abrahama Lincolna; pociąg sanitarny pełen rannych, zbombardowany pod koniec II wojny światowej na terenie Niemiec czy też jeden z najbardziej zagadkowych – zaginiony we Włoszech w 1911 roku skład trzech wagonów turystycznych.
W polskiej literaturze motyw pociągów–widm rozpowszechnił Stefan Grabiński (1887-1936) w swoich opowiadaniach grozy: „Głucha przestrzeń”, „Ślepy tor”, „Smoluch”, „Sygnały”czy „Błędny pociąg”. Z powodzeniem można je odnaleźć w sieci do czego Was zachęcamy.
Jak się okazuje i nasz region ma swój pociąg-widmo, który przetrwał w legendzie do dziś. Pojawiał się (a może i nadal się pojawia...) w okolicach leśnego skrzyżowania w gminie Wąsosz, między Pobielem, a Wodnikami. Miał jakoby nadjeżdżać o północy od strony Świniar. Niespotykane, niewytłumaczalne i niepokojące okolicznych mieszkańców zjawisko, na tyle często się powtarzało, że pewnego wieczoru grupa śmiałków zebrała się w celu skontrolowania tego mirażu na szynach. I ponoć.... zobaczyli go na własne oczy. W składzie, który nadjechał żarzyły się koła, z okien buchały płomienie ognia, a w powietrzu, w promieniu kilkuset metrów unosił się – według relacji - „zapach śmierci”. Z przemykających wagonów dobywały się krzyki i jęki osób wołających pomocy. Opowiadanie to na tyle zelektryzowało okoliczną ludność, że niewielu z okolicznych mieszkańców miało ochotę zapuszczać się w tamtejszy las. Ale byli i tacy, jak żona miejscowego piekarza, którzy na własne oczy pragnęli zweryfikować autentyczność opowieści. I wkrótce udało się jej ujrzeć upiorny pociąg i usłyszeć głosy potępieńców. Ze strachu nie mogła iść dalej i gdyby nie pomoc mieszkającego na skraju lasu człowieka nie wiadomo jak by się jej przygoda zakończyła. A co było dalej z ukazującym się pociągiem-widmem? Tego legenda już nie podaje... Może zniknął w pobliskich bagnach, a może ktoś go jeszcze tam widuje...?
Gwoli informacji... W miejscu domniemanego pojawiania się tajemniczego pociągu nie przebiegał żaden tor. Nie znaleziono po nim śladu nawet na przedwojennych niemieckich mapach. No ale skoro pociągi widma pojawiały się w miejscach gdzie już torów nie ma, może okolica ta właśnie była jednym z takowych? Pozostaje nam nie dochodzić prawdy, a dać trwać legendzie... Z resztą po co się spierać? Z legendą nie wygrasz...
Kesz to mały pojemnik/duże mikro ukryty na kordach w miejscu pojawiania się pociągu – widma. Zawiera logbook, w którym - drodzy keszerzy - własnoręcznym podpisem potwierdzacie, iż na własne uszy i oczy zapoznaliście się z legendą tego miejsca. Maskowanie leśne, raczej nisko.
Źródło:
Przeszłość w legendach zaklęta, Góra 2011, s. 64.
Heine Fritz, Heimatbuch des Kreises Guhrau/Schlesien, 1973.
ryc. Pinterest.